Strony

sobota, 8 czerwca 2013

Rozdział III

-Amy?Kochanie?

Uchyliłam powieki. Nie byłam pewna,kto do mnie wołał. Mama? Josh? April? Niall? Otworzyłam szeroko oczy na wspomnienie tamtego chłopaka. Pukanie do drzwi zaczęło narastać. Popatrzyłam na zegar i zrozumiałam. To mama. 

-Żyję.!

Dobijanie ustało. Nie mogłam uwierzyć,że już 16. Tamta noc była bardzo męcząca. Wygrzebałam się spod pościeli i podeszłam do drzwi przekręcając klucz. Niemal natychmiast do pokoju wpadła mama rozglądając się na prawo i lewo w poszukiwaniu... Josha. Już raz go tu spotkała,kiedy wróciła ze zmiany. Po dokładnych oględzinach pokoju przyjrzała mi się. Nagle jej twarz zbladła,moja zresztą też,bo uświadomiłam sobie,że mam bandaż na ramieniu.

-Co to jest?

Posadziła mnie na łóżku i odwinęła bandaż ukazując siniaka. Spojrzała na mnie pytająco,a ja już wiedziałam,że nie złapie się na wymówkę z klamką. Bądź co bądź,była pielęgniarką.

-Wiesz,wychodziłam z kuchni,i potknęłam się i...

-Ja chcę usłyszeć prawdę.

Spojrzałyśmy sobie w oczy. Teraz nie mogłam skłamać. Nie miałabym do tego serca. Spuściłam wzrok i wymamrotałam.

-Potrącił mnie motor.

-Boże!!!

Mama poderwała się przerażona z mojego łóżka. Zaczęłam jej tłumaczyć,że nie chciałam,żeby się martwiła,że to tylko siniak,itd. ale ona tylko z powrotem siadła i zaczęła mi badać ramię.

-Wiesz kto to był?

-Nie.

-To trzeba zgłosić na policję.! Jakiego koloru był motor?

Przełknęłam ślinę. Coraz bardziej zaplątywałam się. Niall uratował mnie przed glinami,no i mamą,a teraz miałam na niego nakablować?

-Czerwony. Ale to nic poważnego mamo! Zwykły siniak!A zresztą i tak go nie znajdziecie!

-Ty już się o to nie martw kochanie. Po wczorajszym policja ma do wyboru do koloru.

-Jakim wczorajszym?

-Rzeczywiście nic poważnego. Co nie znaczy,że nie zgłoszę tego. Chodź na dół,zaraz będą wiadomości,na pewno o tym powiedzą.

Z powrotem owinęła mi ramię i wyszła,a ja za nią. Po drodze wstąpiłam do łazienki,a jak weszłam do salonu,to zastałam ją siedzącą przed telewizorem. Akurat leciały wiadomości. Nic ciekawego,mówili o jakiś problemach politycznych we Francji,same nudy. Powolnym krokiem ruszyłam do kuchni,kiedy usłyszałam to,o czym wspomniała mama. Momentalnie się cofnęłam.

-"W nocy z 15 na 16 czerwca policja zrobiła obławę na uczestników nielegalnych wyścigów motorów,które zorganizowano na Green Square. Większość uczestników złapano,jednak zanotowano kilka ucieczek,w tym jednego z uczestników. Osobnik ten,jak zdaje raport jeden z funkcjonariuszy,uciekł na niebieskim ścigaczu razem z nieznajomą dziewczyną,nim ktokolwiek mógł odpowiednio zareagować. Policja przeprasza,i twierdzi,że trwają poszukiwania owych zbiegów. Większość widzów po odwiezieniu na komisariat mogła po złożeniu krótkiego raportu spokojnie wrócić do domu pod opieką opiekuna,lub samotnie,jeśli był pełnoletni. Dla państwa relację z wieczornej akcji zdała Brenda Jenson. A teraz coś milszego. Właśnie..." 

Mama przełączyła program,ale ja nadal stałam jak wmurowana. Powoli uświadamiałam sobie,że mówili o mnie w telewizji. Ja pierdolę,ale miałam szczęście. Szybko uciekłam do kuchni,byleby tylko mama nie zobaczyła mojej miny. Wzięłam wodę i poszłam do pokoju. Postanowiłam poserfować na internecie,ale nim zdążyłam włączyć internet,na skype zadzwoniła April. Odebrałam.

-Hej!Była awantura?

-Nic nie wie. Ciszej,bo zaraz się dowie. Ciebie złapali?

-Tak. Była mega awantura w domu. Mam szlaban na...wszystko. Teraz starzy wyszli do pracy,to podwędziłam laptopa. Dobrze przynajmniej,że nie wiedzieli,że tam śpiewałam,bo byłoby po mojej karierze. Ej,ale jak uciekłaś?

-Widziałaś wiadomości?

-Noo,chodzi ci o to,co tam mówili o tych wyścigach? Słyszałam.. Podobno ten facet na niebieskim motorze co był drugi,spierdolił z jakąś laską policji... KUR... To ty???

-Taaa. Ja.

-Cholera! Ale miałaś szczęście! I co jak uciekliście?

Opowiedziałam April wszystko ze szczegółami. Kiedy skończyłam,dziewczyna nie ruszała się. Jak to teraz opowiadałam,to poczułam,że to...nierealne.

-Ale masz jego numer?

-Co?Nie!Po prostu mnie odwiózł i tyle!Po co mi jego numer?Mam przecież Josha.

-Nie zerwałaś z nim,co nie? Gdybyś miała numer tamtego Nialla,mogłabyś zrobić scenę zazdrości. Wykombinowałybyśmy coś.

Otworzyłam usta,żeby odpowiedzieć,ale w tej chwili telefon mi 2 razy zabrzęczał. Spojrzałam na wyświetlacz. Były dwie wiadomości. Pierwsza od Josha.

' Żyjesz? Nie złapali cię?Kim był ten facet? '

Odpisałam szybko: 

' Żyję. Nie złapali. Nikim. Po prostu mnie uratował,powinieneś być wdzięczny. '

Spojrzałam na drugiego smsa. Zmroziło mnie.

' No i jak? Dostałaś opieprz od mamy? '

Nadawcą był Niall. Mogłam podejrzewać,że to był inny Niall,ale po pierwsze,nie znałam nikogo o tym imieniu,oprócz tamtego z wczoraj,a po drugie,skąd on miał mój numer?! Po chwili skojarzyłam. Przecież zabrał mi telefon. Cholera. Widział moje smsy??

' Miałam szczęście. Skąd masz mój numer? '

Odwróciłam się do April,która aż kipiała z ciekawości.

-Przepraszam.

-Za co?

-Pomyliłam się. Mam jego numer.

-COOO?To wspaniale! Teraz tylko jakoś ich zwołać,i najważniejsze,żebyś się przykleiła do blondaska. I żeby on się od ciebie nie odkleił.

-Bardzo śmieszne. I nie. Co jak to zajdzie za daleko? Odczepiam się od jednego fanatyka nielegalów,a przyczepiam się do kolejnego,który UCZESTNICZY w wyścigach. Już wolę tego pierwszego.

Telefon zawibrował.

' Przecież i tak już wiesz. Chyba że jesteś aż tak głupia,jaką udajesz? '

' Zamknij się i nie obrażaj mnie. Co chcesz? '

' Nie mogę spytać o zdrówko? '

' Ludzie twojego pokroju nie pytają o zdrowie. Zresztą wiesz co mi dolega.Co chcesz? '

' Kiedy twoja mama ma pracę? '

Moje palce zawisły nad klawiaturą. Czy chcę mu zdradzić? Z drugiej strony uwolniłabym się od Josha,ale... Ten facet jest niebezpieczny. 

-Amy?Co ci pisze?

-Chce wiedzieć,kiedy moja mama pracuje.

-A to oznacza tylko jedno. Zgódź się,no proszę!Przecież chcesz się uwolnić od Josha!

Przyszedł kolejny sms.

' Widziałem jak się patrzył na ciebie. Zrobił ci coś? Jak tak,to pożałuje. '

' Nic mi nie zrobił. Odwiózł mnie do domu i tyle. '

No proszę. Podobno związek opiera się na zaufaniu i prawdzie. Chyba szkoda to ciągnąć. Niallowi odpisałam:

' Jutro od 15 do 3 w nocy. Co chcesz? '

' Wow,masz strasznie szybki mózg. Jutro przyjadę do ciebie o 17. Ubierz się jakoś. '

Wpatrywałam się oniemiała w telefon. Facet jest chamski,i na dodatek chce mi wszystko dyktować! Kim ja jestem,psem? Pewnie psy lepiej traktuje. Przyszedł sms od Josha.

'Skarbie,jutro przyjadę do ciebie o 17,ok? Musimy się spotkać. '

Popatrzyłam na ekran laptopa,gdzie wpatrywała się we mnie April. 

-Jutro dwaj faceci przyjadą po mnie o 17. Pasuje?

-W KOŃCU! Szczerze? Potrafisz być większą zdzirą od Jenn i Isabel.

Wystawiłam mojej przyjaciółce środkowy palec i odpisałam mojemu chłopakowi.

 'ok. '


***następnego dnia***


Mama wyszła do pracy przed 15. Wolałabym nie,bo wtedy nie musiałabym się z nikim spotykać,ale cóż... Los od zawsze robił mi na złość. Przetrząsnęłam szafę w poszukiwaniu czegoś,w czym w mniemaniu Nialla wyglądałabym "jakoś". W końcu znalazłam legginsy w pionowe czarno-białe pasy,czarną bokserkę i białą marynarkę. Według mojego gustu wyglądałam 'jakoś'. Zrobiłam koka i założyłam czarne baleriny. Spojrzałam na zegar-było wpół do 5. Siadłam na telewizor i przełączałam kanały,aż znalazłam wiadomości. Mówili to co zwykle,czyli,że nadal szukają posiadacza niebieskiego motoru. Przewróciłam oczami i wyłączyłam odbiornik. Zaczęłam dla zabicia nudy bawić się telefonem,dopóki nie wybije 17. No i w końcu wybiła. Równo z nią do drzwi ktoś zapukał. Zdenerwowana pomodliłam się,żeby to był Niall. Brawo. Choć raz wysłuchano moich modlitw. Stał oparty o framugę,ubrany w czarne dżinsy,niebieski podkoszulek i czarną marynarkę. Zlustrował mnie wzrokiem,jak przedmiot,który ogląda w sklepie przed kupnem. Serio,powoli mam dość takiego traktowania. Tym bardziej,że nie zobaczyłam w jego oczach uznania. Przypomniałam sobie plan April,i powiedziałam,żeby zaczekał,bo muszę jeszcze iść do toalety. Nie czekając na odpowiedź pobiegłam do niej i wyciągnęłam telefon. Przyszedł jeden sms.

' Sorka skarbie,dziś nie dam rady. Muszę jechać ze starymi. '

Jęknęłam zrozpaczona. A wszystko było już zaplanowane. Popatrzyłam w lustro. Czy serio jestem aż tak zdesperowana,żeby posuwać się do szaleństw? Pochyliłam się nad klozetem i wsadziłam sobie palec do ust. Jakoś muszę uratować ten dzień.

-Nie rób tego.

Wyjęłam rękę z buzi i odwróciłam się powoli,chociaż już znałam odpowiedź. Stał za mną w rękach w kieszeniach,przypatrując mi się swoimi niebieskimi oczami. Powoli wstałam. Stanęłam oko w oko z blondynem,dzieliło nas kilkanaście centymetrów. Był niewiele wyższy ode mnie,góra 10 cm. Ale i tak dominował,dało się to wyczuć. Nic nie powiedział,tylko złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Poczułam rozpaczliwą chęć wydarcia się temu szaleńcowi,ale co bym zrobiła? Przecież on przebywał w moim domu. Jedyne co mogłam zrobić to dać się poprowadzić na dwór,gdzie Niall wyciągnął klucze z mojej torebki i zamknął drzwi. Następnie schował je sobie do kieszeni,jakby były jego własnością i poprowadził mnie do BMW. Niczym gentleman otworzył przede mną drzwi,a potem sam wsiadł do środka. Chciałam płakać,ale i tak wystarczająco się przed nim zbłaźniłam. I znowu musiałam spasować.

-Gdzie jedziemy?

-Dowiesz się.

Zabić to mało. Nawet tego nie potrafił powiedzieć. Coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu,że wolę Josha od tego typka. Tamten przynajmniej nie traktował mnie jak rzecz. Niall odpalił auto i ruszył przed siebie,a mi musiała wystarczyć obietnica,że ta farsa kiedyś się skończy. Chyba.

5 komentarzy:

  1. Przez ciebie zaczęłam sądzić, ze mam coś w rodzaju schizofreni. Wbijam do ciebie na bloga, jak zawsze.(conajmniej dwa razy dziennie)Patrzę na rozdział a potem na komentrze..Zero. Myśle sobie co jest, przecież wczoraj pisałam komentarz. Sądziłam, ze to sobie ubzdurałam...Jakieś 5 min rozminy, jak poważnie chora umysłowo jestem, a potem buuum. Mądra ja skapneła się, ze to nowy rozdział. Hahha....moja psychika jest nie ogarnięta, ale to prze to, ze nasz "ukochany" pan od wf wyciągnął nas na sobotnią 15 km wycieczkę pieszo po lesie. Tromym lesie dodajmy. Ale mniejsza z tym...Możne zaczne pisać coś o rozdziale. Ugh....Nialler mnie DE-NER-WU-JE. Zabiłabym na miejscu, nawet ta jego słodka buzka by nie pomogła. Kim ona do cholery jest?! Psem?! No ja sie pytam! A tak przy okazji gdyby to mi zaczął szperać w tel to ździeliłabym go po łbie. Jeżeli się nie zmieni....albo chociaż przestanie być tak bardzo chamski, albo nie czekaj....Żeby oni sie pobili! W sensie, że Niall i Josh! O tak, to byłoby coś! (Moja rządna krwi część przejmuje kontrole) Niech Niall mu pokaze, kto jest lepszy. No cóz czekam na kolejny rozdział. Ten komentarz jest bardzo ale to bardzo chaotyczny i istnieje ryzyko, ze się w nim nie połapiesz( sama pewnie nie dam rady) ale wystarczy , zebyś wiedziała że jesteś ZAJEBISTĄ pisarką. (możesz to sobie w myslach wypikać jeśli chcesz). Trzymaj się.
    Weny :)
    Pozdrowienia ;)

    PS: Cieszę się, ze mam szanse to czytać. I nie masz za co dziękować. To ja powinnam podziękować tobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nawet nie wiesz jak się cieszę czytając twoje komentarze. uśmiech nie znika mi z twarzy :) to miło że ktoś docenia moje "hobby" i to właśnie dla takich ludzi jak ty pisze :) wielkie dzięki za pozostawione komentarze <3

      Usuń
  2. Nawet nie wiesz jak ty wspaniale piszesz !
    Brak mi łów aby to opisać !
    Po prostu WSPANIALE !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha. Czytam "Leginsy w biało-czarne pionowe pasy" Właśnie takie mam na sobie :3

    OdpowiedzUsuń